środa, 12 czerwca 2013

Your body will thank you later.

Rozpocznę temat, który ciągle koło nas krąży-odchudzanie....A dokładniej ćwiczenia. Bo jedzenie jedzeniem ( czy też nie jedzenie ), ale bez ćwiczeń nie osiągniemy zamierzonych efektów.
Tak. Taka jest bolesna prawda. Nie ma co wierzyć w magiczne kapsułki, które w jakiś niezrozumiały dla nas sposób ukształtują nasze ciało. One same bez nas nic nie zdziałają.

Każda z nas przynajmniej raz w życiu przyrzekła sobie, że "od jutra już ćwiczę!". Ok, ale czemu to jutro nie nadeszło?:) Albo nadeszło jednak na 1 dniu ćwiczeń się skończyło? Moim rekordem jest dojście do 5 tygodnia 6 Weidera. Czemu przestałam? Sama nie wiem.
Do podjęcia zdecydowanej decyzji o ćwiczeniach musiałam się dłuuuugo motywować. I przyznam, że próbowałam wszystkich sposobów. Nie wiedziałam, że to napiszę, ale tak...Do odchudzania najbardziej zmotywował mnie mój facet! Z jednej strony nigdy nie powiedział, że jestem gruba. Ale z drugiej zręcznie zaakcentował, że fajnie by wyglądało gdybym popracowała trochę nad sobą.
I takim oto sposobem usiadłam do komputera. Pogrzebałam w internecie i wygenerowałam swój własny plan ćwiczeń. Niektóre z Was powiedzą pewnie : "dla faceta??!!" A ja odpowiadam: nie, dla siebie. On był tylko mocnym sygnałem, który jednak już nigdy nie zabrzmi :)

W dalszych postach pokaże moje dokonania, sprytne triki i fajne ćwiczenia, które można wykonywać w domu.

N.









2 komentarze:

  1. Mi też zawsze na krótko starczało motywacji... Ale po porodzie wszystko się zmieniło ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A czyli jednak, trzeba mieć mega motywacje, która naprawdę naładuje do działania :)

    OdpowiedzUsuń