niedziela, 29 września 2013

Monthly mix # 3


1. Podstawowy zestaw wyjazdowy: miniówka w 4 różnych kolorach + 4 pasujące t-shirt'y. Dzieci stylu trzeba uczyć od najmłodszych lat :)
2. BelVita- energia na każdy poranek! Dobre śniadanko do pracy to podstawa każdego dnia. Ja w tym miesiącu jako dodatek wybrałam te zbożowe ciastka. Do tego owoce i woda. Samo zdrowie!
3. Mamy uwielbiają Happy meal'e! Wiadomo, że to są super niezdrowe rzeczy, ale od wielkiego święta można zaszaleć :) A zabawka dla dziecka :)
4. Hot handed cold blooded- prezent specjalny dla koszykarza ;) Koszulka sygnowana znakiem Kobe Bryant'a. Oczywiście trafiona :)
5. Agnieszka- szał na etykietki ogarnia wszystkich nawet nas :)
6. Zieloni bracia- mała-żaba polska, duża- żaba brazylijska, którą N. przywiozła nam z dalekaaaa :))
7. Spóźniony prezent urodzinowy- do wyboru do koloru :) Spośród tych cudeniek wybieram 1 taniec, na który mam wykupione lekcje :)
8. Drummer girl!! Spełnione marzenie nr 30 :) Od zawsze chciałam grać a teraz  marzenie wreszcie się spełniło :) Lekcje trwają :)
9. Urodzinowy torcik z rybką Mini Mini :) Dziecku niestety zrzedła mina jak najpierw rodzice ją podpalili, potem pokroili a na końcu zjedli. Od tamtej pory ogląda inne programy z bajkami :)

A&N.

piątek, 27 września 2013

Ados Texture Effect

Dzisiaj chciałam pokazać Wam mój ostatni nabytek z nowej jesiennej kolekcji lakierów marki Ados, nr. 02. Jest to tzw. piaskowiec w kolorze szaro - lawendowym, zależy jakie pada światło. Na zdjęciach wyszedł on raczej szary niż lawendowy. Jak zawsze jestem bardzo zadowolona z lakierów tej marki. Dobrze się go aplikuje, kolor jest bardzo ładny i błyskawicznie wysycha. cena to ok 8 zł, także jest bardzo tani jak na ten typ lakierów. Aczkolwiek zauważyłam już, że jest mniej trwały niż klasyczne lakiery z Ados. Następnego dnia zaczął mi już odpryskiwać :(
Poniżej zdjęcia lakieru, lakieru po nałożeniu jeden warstwy, a na końcu efekt po nałożeniu drugiej warstwy.
Mam już w zanadrzu lakier metaliczny tej marki, jeszcze go nie używałam więc recenzja pojawi się niebawem. A dziś ruszam na kolejne lakierowe łowy, jestem przekonana że pojawi się kilka nowości tej marki :)))
A.





poniedziałek, 23 września 2013

Oko za oko, tusz za tusz - czyli o promocji w Douglas.

Od ubiegłego poniedziałku ( 16 września ) perfumerie Douglas prowadzą  bardzo fajną akcję promocyjną.
Większość z Was już pewnie o niej wie, bo niestety to jedna z tych akcji "do wyczerpania zapasów", czyli stosunkowo krótka.
Jeśli przyniesiemy nasz stary albo nie trafiony tusz w zamian możemy dostać miniaturkę tuszu marki Clinique.

Nie liczy się marka naszego produktu tylko sam fakt, że go przyniesiemy na wymianę :)

Ja o tej akcji dowiedziałam się zupełnie przypadkiem - przez bloga. Chciałam to sprawdzić, ale w internecie nie natknęłam się na informację o tym evencie. Jedyne wiadomości pochodziły z lat ubiegłych. A na stronie perfumerii nie było o tym niestety ani słowa.

Tak więc we wtorek zabrałam ze sobą dwa stare tusze i pojechałam do najbliższej perfumerii.
O akcji można było dowiedzieć się dopiero przy kasie, bo właśnie tam stoi pudełeczko z tuszami.
Tak jak pisałam, zabrałam ze sobą dwa tusze- 1 dla mnie, 1 dla A.
Jednak mimo rozmowy z ekspedientką, nie udało mi się wymienić dwóch w jednym sklepie.
Tak więc pojechałam do następnego Douglasa.

Oto z czym wróciłam:






N.

wtorek, 17 września 2013

Kompozycja 6 smaków.

Niebo coraz częściej spowijają ciemne chmury. W brutalny wręcz sposób przechodzimy z lekkich, letnich ubrań w jesienne płaszcze i kalosze. Pogoda nas nie rozpieszcza, dlatego musimy to zrobić same, na własną rękę :)

Nie mówię tu o objadaniu się słodyczami czy zakupach (dziwne, ale nie o tym dziś). Mam na myśli małe, codzienne przyjemności, które mogą poprawić nam humor w takie dni jak dziś.

BIOFIX, naturalne herbatki owocowe, 60 saszetek po 2g
W ostatnim czasie wyposażyłam się właśnie w takie pokaźne opakowanie, które zawiera 60 owocowych herbatek (w 6 różnych smakach, podzielonych po 10). Do wyboru mamy: malinę, żurawinę, dziką różę, poziomkę, wiśnię i wieloowocową. Ponadto po otwarciu opakowania możemy poczytać sobie o właściwościach danych herbat.
Czy są naprawdę dobre? Zdecydowanie tak. Po otwarciu saszetki jestem zaczarowana ich zapachem, ale po pierwszym łyku, ich smakiem.
Opakowanie jest bardzo estetycznie zrobione więc idealnie nadają się na drobny upominek.
Cena? Ja zapłaciłam za to 15 zł. Zdecydowanie nie żałuję tych pieniędzy :)



N.

poniedziałek, 9 września 2013

Korzystajmy z tego co otwarte.

Za nami słoneczny i ciepły weekend. Mam nadzieję, że wszyscy wykorzystali go dobrze, bo następny taki będzie dłuuugo wyczekiwany...
Dla mnie weekend przyniósł nie tylko słońce ale również ciekawe doświadczenia, ponieważ odwiedziłam dwa nowe dla mnie miejsca.
Centrum Nauki Kopernik
Taki kierunek obrałam w sobotę. Mimo, że jest otwarte już od dłuższego czasu to niestety nie udało mi się tam dotrzeć, a szkoda!
Ogólne wrażenie? Jak najbardziej pozytywne. Jednak radzę wybrać się tam bardzo wcześnie, ponieważ później Centrum jest atakowane przez młodszych odkrywców i niestety ciężko wszystkiego "dotknąć" :)
Kiedy weszłam do środka poczułam się jak w ogromnym placu zabaw :) Może to przez biegające dzieci, ale może z powodu tych wszystkich "zabawek", które można było dotknąć, sprawdzić jak działają. Świetna rozrywka na sobotnie popołudnie!
Średni czas mojego zwiedzania...to ok. 3 godziny. Jednak jestem pewna, że mogłabym spędzić tam więcej :)



Niedziela. Aż wstyd się przyznać, że dopiero teraz byłam tam pierwszy raz...ale taka jest prawda. Jeśli ktoś z Was tam był to na pewno przyzna mi rację- zdecydowanie warte polecenia! Dodatkowym atutem jest fakt, że w niedziele wejście jest za darmo!  Dlatego ja skorzystałam z takiej okazji :)
Jednak tak samo jak w Centrum, radzę pojawić się tu tuż po otwarciu, bo przez tłumy ludzi dużo możemy ominąć. A to by była wielka strata.
Ja pojawiłam się tam chwilę po godzinie 10 czyli zaraz po otwarciu. Sale były jeszcze puste przez co bardziej klimatyczne.
Jeśli ktoś interesuje się taką tematyką to zdecydowane miejsce nr 1. Jednak jeśli nie...to zdecydowanie się zainteresuje! Wszystko jest tak realistyczne i świetnie zrobione, że ciężko przejść obojętnie, bez rozmyślań.



Dodatkowo dodam, że Muzeum Wojska Polskiego także jest otwarte dla wszystkich, za darmo, w niedziele ;)  W nim gościłam 2 tygodnie temu. 

Warto wyszukać w internecie informacji o darmowych dniach. Ja zainteresowałam się tym dopiero teraz i zauważyłam, że bardzo dużo mnie ominęło. A jak można mówić, że zna się Warszawę skoro nie było się w tylu jej atrakcjach? Polecam :)

N.


czwartek, 5 września 2013

W pewnym starym domu...

Dzisiaj post zdjęciowy z uroczego, starego i ogromnego domu, w którym mogliśmy mieszkać przez całe dwa tygodnie naszych wakacji.
Zdjęcia czarno - białe, uważam że takie najlepiej oddają klimat takich miejsc. Wkrótce więcej postów wnętrzarskich, aczkolwiek będzie bardziej nowocześnie. Ale jak tylko uda mi się gdzieś zobaczyć takie klimatyczne miejsca jak to, na pewno wstawię jakieś zdjęcia!
A.





czwartek, 29 sierpnia 2013

Wakacyjna kosmetyczka.

Temat już coraz bardziej nie na czasie, ale jeszcze się z tym wyrobiłam na ostatnią chwilę :)
Poniżej kosmetyki które pojechały ze mną w tym roku na urlop. Nie chciałam zabierać ich nie wiadomo ile, bo też nie zamierzałam zbytnio się malować, najważniejsza była dla mnie ochrona przed słońcem. I tak uważam, że zabrałam za dużo kosmetyków do makijażu a używałam ich tylko czasami po przyjściu z plaży. Głównie był to podkład i sporadycznie, dosłownie 2-3 razy przez dwa tygodnie tusz do rzęs. A tak na marginesie, to czy ktoś jest w stanie wytłumaczyć  mi dlaczego co niektóre kobiety wychodzą na plażę w pełnym makijażu ??? Ja nie jestem w stanie tego zrozumieć. Ale to jeszcze nic. Czy ktoś jest w stanie powiedzieć dlaczego niektóre z plażowiczek wychodzą się opalać wysmarowane samoopalaczem ??? Przecież nie jest trudno odróżnić naturalną opaleniznę od samoopalacza i to takiego niezbyt dobrego który zostawia smugi. No nic, najważniejsze to zrobić największe wrażenie na plaży ;)
A wracając do tematu:



                                         

     kosmetyczka Clarins - super pojemna, spakowałam do niej wszystko co było mi potrzebne



kosmetyki kolorowe: dwa podkłady (ale to dlatego że drugi kupiłam na urlopie) - Chanel Vitalumiere i Revlon Nearly Naked, podwójne cienie Estee Lauder, puder brązujący L'Oreal, błyszczyk Guerlain, tusz do rzęs Lancome Hypnose, błyszczyk Chanel, kredki do oczu (wszystkie w odcieniach błękitno-turkusowych, oczywiście nie użyłam tam ani jednej): L'Oreal, Chanel. Lancome, Max Factor


kosmetyki do opalania: do ciała produkt z Rossmana, DAX dla dzieci i Vichy koloryzujący z filtrem 50 do twarzy


pielęgnacja twarzy: krem Bioderma, płyn dwufazowy Ziaja (bardzo dobry, porównywalny do tych droższych), mgiełka do twarzy Avene (używam jej zamiast toniku, jest świetna), płyn do demakijażu Avene, próbki kremu i kremu BB z Vichy (bez rewelacji), próbka maseczki nawilżającej z Clarins, odżywka do rzęs Revitalash (to jest w ogóle temat na oddzielny post, genialny produkt, wszyscy pytają czy doczepiałam rzęsy), krem przeciwzmarszczkowy pod oczy Lierac, chusteczki do demakijażu Alterra z Rossmana (rewelacja i super delikatne nawet dla skóry wrażliwej), balsam oliwkowy do ust Blistex (zdecydowanie najlepszy balasam regenerujący jaki miałam)



włosy: szmpon Ultra Doux (bez rewelacji, kupiłam go tylko na wyjazd), maseczka z L'Oreal i Biowax


 ciało: żel pod prysznic aloes & jogurt Isana z Rossmana (jak za taką cenę to bardzo dobry), dezodorant Isana (kupiony tylko na wyjazd ale jest naprawdę niezły i ma fajny świeży zapach), balsam do ciała Bielenda Bawełna, zestaw do pielęgnacji stóp Avon, próbka balsamu do ciała Lancome, próbka żelu pod przysznic Luksja i próbka kremu do rąk Pat&Rub (rewelacja i niesamowity zapach, chętnie kupię  pełnowartościowy produkt)

A teraz mały bonus, męska kosmetyczka :)))



A.

Mała przyjemność.

Nieraz napada mnie ochota aby zrobić coś pysznego samemu w domu. Tak więc przejrzałam w internecie kilkanaście przepisów na małe co nieco i wybrałam ten, który można zrobić najszybciej-na bardziej ambitne rzeczy zarezerwowała sobie czas na później ;)


Rogaliki z nadzieniem czekoladowym oraz porzeczkowym. 
1. Prostota tego przepisu polega na składnikach. Potrzebujemy jedynie ciasta francuskiego, ja kupiłam je w biedronce, gotowe, ale osobiście uważam, że powinnam wziąć 2 rolki. Drugim składnikiem jest nadzienie, w moim przypadku jest to krem czekoladowy oraz dżem porzeczkowy.
2. Ciasto dzielimy tak aby jak najłatwiej było je zawinąć. Ja osobiście podzieliłam je na trójkąty a następnie delikatnie nacięłam ich końcówki.
3. Nałożyłam nadzienie i zaczęłam zwijać ! :)
4. Do szklanki wbijamy 1 jajko + odrobinę mleka. Roztrzepujemy dokładnie miksturę i smarujemy nią rogaliki.
5. Wykładamy je na blachę i do piekarnika!
6. Rogaliki pieczemy ok. 20 minut w 200 stopniach.

Stopień trudności: łatwizna
Czas przygotowania: 25 minut
Efekt: Łatwe, proste i smaczne. Ciasto francuskie super chrupiące. Nadzienie możemy zmieniać według swoich upodobań. Jedynym moim błędem był sposób zwijania :)  Wyszły bardzo malutkie :)



Smacznego!

N.

sobota, 24 sierpnia 2013

Monthly mix # 2


1. Ulubiony, letni zestaw bransoletek- znaleziony na dnie szuflady ze skarbami, sprawdza się do wszystkich letnich stylizacji :)
2. Letnie leczo- lato kojarzy mi się tylko z takim jedzeniem, dlatego uwieczniłam je żebyście i Wy mogły zobaczyć :)
3. Prezeeenty ! - czerwiec, lipiec i sierpień to dla naszej dwójki czas kiedy świętujemy urodziny :)
4. Zuzia lalka nieduża- dla dziewczynek lalki nigdy się nie znudzą, teraz, dla nas kupowanie ich też jest wielką frajdą ! 
5. Siła z gór- jakiś czas temu w telewizji poszła informacja, że picie wody nie jest wcale takie zdrowe; tak więc pić czy nie pić? według mnie jak najbardziej pić, bo co innego nas tak orzeźwi w gorące dni? 
6. Alpejskie mleczko- fioletowe opakowanie pełne waniliowych pianek oblanych mleczną czekoladą, muszę coś jeszcze dodawać ?:)
7. Good night- nastrój przed snem jest najważniejszy, dlatego lubimy ozdabiać nasze pokoje takimi lampkami :)
8. Błyskotki!! - pierścionki, wisiorki, kolczyki, bransoletki i ciągle mało :)
9. Organic Market- woda wodą, ale bez zdrowego jedzonka to nici z dobrej diety; oto co A udało się zgromadzić w lodówce :)
10. 7 niebo...- gofry są dla mnie rarytasem :) sama nie mam sprzętu do ich zrobienia; tutaj jednak skorzystałam z okazji, że byłam w domu, który ten sprzęt posiadał :) wyszły pysznie!

A.&N.


piątek, 23 sierpnia 2013

Wakacje, znów będa wakacje.... !

I my już też po urlopie. Z racji tego, że po takiej przerwie ciężko jest wrócić do normalnego trybu i bardzo powolnie to idzie, dzisiaj dużo zdjęć a mało tekstu, czyli kilka zdjęć z wakacji :)
A już niebawem zdjęcia pewnego starego domu z klimatem...
Enjoy!
A.













poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Paczki paczuszki.

Bardzo lubię takie poranki, kiedy wstaję i czeka na mnie coś dobrego. Wiadomo, że każdego dnia czeka na nas coś dobrego. Jednak dziś rano obudziłam się a na swoim biurku zobaczyłam 2 paczki, o których istnieniu właściwie zapomniałam. 



1. Umberto Eco "Imię Róży"- książka, która uratowała mnie na maturze rozszerzonej z języka polskiego. Czytałam ją w 1 klasie liceum, nie jest ona obowiązkowa. Dla mnie to był stek bzdur, ale w obawie przed nauczycielką przeczytałam całą. Niestety później przyniosła mi ona kilka bardzo negatywnych ocen, ale w ogólnym rozrachunku ciesze się, że ją przeczytałam :)
Zapłaciłam za nią 6 zł + 7zł wysyłka. Razem 13 zł! Taką okazję znalazłam na facebook'u na grupie prywatnej, gdzie można kupować, sprzedawać i wymieniać książki.

2. Etui na IPhona 5 w azteckie wzory:)  A. na pewno będzie zadowolona :) Na początku nie byłam przekonana co do kolorów, ponieważ w internecie wyglądały one nieciekawie. Jednak....po odpakowaniu wiem, że to strzał w 10 :)  Etui jest plastikowe, wzorek jest pokryty delikatnym brokatem dzięki czemu ma bardzo fajny połysk. Ceny nie podam, ale oferta świetna, ponieważ nie płaciłam za wysyłkę :) Szukajcie na Allegro.pl   :)

N.

piątek, 16 sierpnia 2013

Jesteś tym co jesz.


Ostatni post był o moim książkach. Wśród nich znalazłam tę pozycję.
"Jesteś tym co jesz", na pewno każdy usłyszał to krótkie motto. Kilka lat temu podbiło ono świat, wprowadziło nową falę eko-ludzi. Autorka twierdzi, że jeśli zastosujemy jej porady to staniemy się "szczuplejsi, zdrowsi i szczęśliwsi". Czy to prawda? Ja osobiście tego nie sprawdzałam. Jednak ten post robię dla tych, którym ta książka jeszcze nie wpadła w ręce.

Okładka bardzo przykuwa uwagę czytelnika za sprawą pogrubionego, różowego napisu. Dodatkowo jest urozmaicona o 4 teksty, które wprost mówią nam, że :
-"Nominowana do nagrody Książka Roku Wielkiej Brytanii", więc musisz ją przeczytać żeby nie być w tyle.
-"Ponad 2 miliony sprzedanych egzemplarzy w Wielkiej Brytanii", powinnaś ją kupić żeby było 2 miliony i 1:)
-"Dieta, która zmieni twoje życie", nie potrafisz sobie z nim poradzić, ale spokojnie teraz zmieni się wszystko jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
-"Będziesz szczuplejszy, zdrowszy i szczęśliwszy...", oczywiście wszystko to od samego czytania :)

Także po obejrzeniu okładki podchodziłam do tej książki dosyć sceptycznie. Jednak nie ocenia się książki po okładce. Zaczęłam lekturę.

Do przeczytania zachęcił mnie spis treści na który trafiłam. Książka ma 9 rozdziałów, które mimo nie trafionego początku zachęciły mnie do przeczytania. 
Autorka dzieli się z nami swoją wiedzą na temat żywności oraz zdrowego trybu życia. Zamieściła wiele ciekawych wskazówek, które możemy stosować w naszym codziennym życiu. Ponadto dowiedziałam się, że wiele można wyczytać z wyglądu np języka oraz wszystkich innych części ciała. Dla przykładu, bolący język jest oznaką niedoborów pokarmowych (żelaza, wit. B6, wit. PP). Po szybkiej diagnozie autorka przedstawia nam pomocne rozwiązania. 
Oczywiście poznajemy całe bogactwo, które jest ukryte w żywności. Możemy przeczytać masę informacji o tym jak trafnie łączyć pokarmy tak aby dostać z nich jak najwięcej. 

Pod koniec książki jest zamieszczony 7 dniowy program startowy. Dostajemy w nim plan dziennego menu na 7 dni. Oczywiście książka posiada także przepisy na zdrowe jedzenie więc nie pozostajemy same z wyobraźnią kulinarną.

Mimo złego początku, książka dała mi trochę powodów do zastanowienia się nad swoim trybem życia. Mimo moich chęci do odchudzania czy zdrowego jedzenia, doszłam do wniosku, że muszę jeszcze nad sobą popracować.
Zdecydowanie zachwycają mnie zdjęcia, które są zamieszczone w tej książce. Patrząc tylko na zdjęcia można wywnioskować, że mamy tyle możliwości i opcji, którymi możemy zastąpić czekoladę :)  

Jeśli potrzebujecie przekonującego poradnika, który natchnie Was do zmian żywieniowych oraz poprowadzi przez ten trudny ( na początku ) temat, polecam. Jednak nie wiem jaki efekt będzie u mnie :)


N.

środa, 14 sierpnia 2013

Nie jestem statystycznym Polakiem- czytam książki.


Mam nadzieję, że nie muszę przekonywać Was jak wiele zyskuje się poprzez czytanie książek. Bo to mówiono nam przez wszystkie szkolne lata :) Jednak takie mówienie wcale nie działa motywująco, tak więc ja o wartości książek przekonałam się dopiero teraz- kiedy nikt nie każe mi ich czytać ( a przynajmniej chwilowo ). 
Nie licząc przejść szkolnych to swoją przygodę zaczęłam od Harrego Pottera :)  I mimo, że teraz widzę braki tej książki to i tak zawsze będę do niej wracała :)
Był czas kiedy pochłaniałam książki związane z kulturą arabską. I to jest następny typ, który jeszcze na pewno kiedyś powtórzę.
Teraz, jak na ironię, mam chęć na czytanie "lektur", które albo pominęło gdzieś w ciągu edukacji ;) albo po prostu chciałabym powtórzyć. 





Moje zbiory są niestety dosyć skąpe. Większość książek wypożyczałam z biblioteki, albo od znajomych. Jednak jest mnóstwo pozycji, które zdecydowanie chciałabym mieć na swojej półce.
Tak jak pisałam, jest i Harry Potter ;)  Moje serce skradły wydania kieszonkowe. Teraz można je kupić w większości księgarni.
Oddzielna półka to miejsce na lektury. Niestety moja została zaatakowana przez lektury z opracowaniem Grega co nie wygląda już tak dobrze :P


Tym postem chciałam pokazać Wam trochę siebie z innej strony. Bo podobno pokaż mi swoje książki a powiem Ci kim jesteś. U mnie nie sprawdza się to do końca, bo staram się czytać pozycje z najróżniejszych kategorii. Od ckliwych romansów po grube wydania opisujące historie terroryzmu :)  

Na koniec podzielę się z Wami moim ostatnim odkryciem.
Lubimy Czytać   to strona na której możecie na swojej wirtualnej biblioteczce umieszczać książki, które już przeczytaliście, chcecie przeczytać lub takie, które chcielibyście mieć naprawdę. Ponadto możecie pisać swoje recenzje o przeczytanych książkach i wymieniać się nimi z innymi. Świetna sprawa :)

N.